Skip to content

Category Archives: Turystycznie

Zkurvené počasí…? To może plan B?

Organizowałem wiele plenerów fotograficznych, w jeszcze większej ich liczbie uczestniczyłem i pamiętam, że najważniejszym „problemem” plenerowiczów było: „czy będzie pogoda?”.

Otóż będzie. Zawsze. Raz dobra, raz szpetna – jak to mówią nasi południowi sąsiedzi: Od samého rána zase prší nebo mrholí. Zkurvené počasí, zkurvená země! Furt leje! Ciekawe, że dla jednego dobra – np. pełne słońce, bezchmurne niebo, ciepełko itd., to dla innego szpetna – upał, patelnia, zero obłoków, niebo bez wyrazu, kontrasty, ostre światło. I przeciwnie: gdy dla jednych szpetna, dla innych klimatyczna.

Tak, proszę pana, to ja napisałem Naukę o barwie…

Dzwoni komórka. Hm dziwny numer, zagraniczny jakiś… Nie odbieram; co mi tu będą w jakimś niechrześcijańskim języku gadać!
Znów dzwoni. Odbierz, to na pewno coś ważnego! – mówi moje Słonko. Dobra, odbiorę, z kobietą kłócić się nie wypada.

– Czy to pan Dybowski?
– Taaaak…
– Witam pana. Nazywam się Adam Zausznica.

Chwila ciszy… szybkie myślenie… eee, to chyba niemożliwe! A może…?

– TEN Zausznica? pytam.
– Tak, proszę pana, to ja napisałem Naukę o barwie.

Garbaty w czajowni

Pamiętam, jak za starych, dobrych, socjalistycznych czasów, jeden z Polaków, będąc na wycieczce zakładowej w Czechosłowacji, zawołał: kelner, herbaty!
– Neni, nevidím – grzecznie odpowiedział kelner, rozglądając się po sali.
– Co do cholery, czaju nie macie? zdziwił się Polak.

Porucha na rypadle

– Ciarek, víš co to je basen? pyta Milan.

Milan to jest taki Czech, który mówiąc na mnie Ciarek twierdzi, że język polski dla Czecha brzmi bardzo miękko…

– Wiem – odpowiadam – taki do pływania.
– Neeee, to je bazen! protestuje Milan.

No tak… po ponad roku obcowania z Czechami ciągle jeszcze wpuszczam się w maliny… Okazało się, że Milanowi chodziło o báseň, czyli wiersz. Postanowiłem więc zebrać kilka ciekawostek.

Jeśli nie chcesz mojej zguby, na lodzika wieź mnie, luby!

Jedziemy do Warszawy!

Coś misie kołacze, że jako dziecko czytałem – czy to książkę, czy jakąś czytankę – jak dziewczynka (?) z mamą jechały pociągiem ze wsi do Warszawy. Marzenie życia, niesamowite przeżycie, wydarzenie, o którym będzie można latami opowiadać, a jak dzięki tej podróży wzrośnie prestiż delikwenta… ech…!

Český film…

…a właściwie zdjęcia. A jeszcze dokładniej – reakcja na fotografowanie.

Frysztat

Foto: Czarek Dybowski Dzisiaj turystycznie. Pogoda piękna, ostatnie chwile niskiego słoneczka, szkoda siedzieć przy kompie… Frysztat. Właściwie Karvina, ale to nieprawda. Karwiny już nie ma.

Duszek w „Ogrodach pamięci”

– Nudzisz się…?

– Nie, a czemu pytasz?

– Może byśmy wybrali się na wernisaż?

– Eeee, znowu jakieś knoty…

– No co ty, jakie knoty, mój Duszek!!!

– Aaaa, jak Duszek, to jedziemy!

Wernisaż odbywa się w Muzeum w Bielsku-Białej, w Galerii Wystaw Czasowych, na Zamku książąt Sułkowskich. Bielsko-Biała… miasto, które samo nie wie, jakiej jest narodowości. Właściwie, po tej stronie Białej, leży Bielsko: niemieckie Bielitz, czeskie Bilsko. W roku 1951 doczepiono mu Białą Krakowską – małopolskie miasto z innej bajki, leżące po drugiej stronie rzeki Białej. Bielsko było założone przez książąt cieszyńskich, zasiedlane przez osadników niemieckich, przynależne do Śląska Cieszyńskiego. Przez wieki miasto graniczne między Polską a Czechami, potem między Śląskiem Austriackim a Galicją, wreszcie stolica Księstwa Bielskiego. Ze względu na architekturę wzorowaną na wiedeńskiej, nazywane Małym Wiedniem.