Skip to content

Garbaty w czajowni

Dobrá čajovna, Frýdek-Místek; foto: Czarek Dybowski

Pamiętam, jak za starych, dobrych, socjalistycznych czasów, jeden z Polaków, będąc na wycieczce zakładowej w Czechosłowacji, zawołał przy obiedzie: kelner, herbaty!

– Neni, nevidím – grzecznie odpowiedział kelner, rozglądając się po sali.
– Co do cholery, czaju nie macie? zdziwił się Polak.

Mając więc od młodości wbite w głowę, że hrbatý znaczy po czesku garbaty, pamiętałem, że należy prosić o czaj. I tak, dumny z siebie, zrobiłem. W odpowiedzi usłyszałem niepewne

– Čaj…?
– Ano, čaj, prosím – powtórzyłem.
– Zelený čaj, ovocný čaj? – pani nie dawała za wygraną.
– Černý čaj! – powiedziałem już trochę zirytowany.
– Černý…? – uprzejmie zdziwiła się pani. Aaaaa, černý! – zajarzyła po chwili. I przyniosła… earl grey!
– Požádal jsem černý čaj – pozwoliłem sobie delikatnie zaprotestować.
– Ano, je to černý čaj – zakończyła spór pani.

Niestety, Czesi w przeciwieństwie do mnie, piją kawę. Kilka lat temu trudno było nawet znaleźć herbatę w sklepach (uwaga: jak powiemy sklep to Czech zrozumie piwnica); teraz to się znacznie poprawiło, szczególnie w marketach.

Pojawiły się nawet herbaciarnie. Na przykład Dobrá čajovna, która ma kilkanaście punktów w różnych czeskich miastach, m.in. we Frýdku-Místku, ul. Hluboká 64.

I z tego, urządzonego z klimatem pomieszczenia, chciałem zaprezentować Wam kilka zdjęć.

Dobrá čajovna, Frýdek-Místek; foto: Czarek Dybowski

Dobrá čajovna, Frýdek-Místek; foto: Czarek Dybowski